Od pewnego czasu chciałem napisać coś o moim hobby, czyli o bieganiu. O bieganiu na stronie poświęconej malarstwu. Brakowało mi jakiegoś punktu wspólnego. Pewnie ktoś powie, że nic łatwiejszego: namalować biegnącego, obrazek z maratonu, rysunek wykrzywionej grymasem twarzy dobiegających ostatkiem sił do mety zawodnika lub zawodniczki. Ale to byłoby zbyt proste. Poza tym nic tak nie odda dramaturgii zawodów sportowych jak dobre zdjęcie, czy też relacja filmowa.
W historii sztuki istnieją motywy związane ze sportem. Chociażby w sztuce antycznej, szczególnie greckiej, rzeźby oraz malarstwo na ceramice. Później też można je znaleźć.
Biegacze, amfora panatenajska z 530–520 p.n.e., zbiory British Museum
Sztuka i sport przez jakiś czas były znacznie bliższe sobie. W starożytności, a nawet w czasach nowożytnych, konkursy sztuki towarzyszyły Igrzyskom Olimpijskim. Zwycięzcy otrzymywali medale olimpijskie. Po Olimpiadzie w Londynie, w 1948 roku, zrezygnowano z ich organizowania. Stwierdzono, że sztuka współczesna jest za mało wymierna aby wskazać zwycięzców i jednocześnie zwrócono uwagę na to, że artyści są profesjonalistami co jest nie do przyjęcia w amatorskiej idei olimpijskiej. Tak to właśnie uzasadniono.
Mógłbym więcej napisać na ten temat, ale interesuje mnie coś innego. Szukam czegoś bardziej osobistego: jakichś cech wspólnych, sytuacji, nastroju, predyspozycji, czyli czegoś bardziej nieuchwytnego.
Kiedyś w jednym z wywiadów, nieżyjący już malarz i grafik, Franciszek Starowieyski powiedział, że jednym z lepszych jego studentów był chłopak, który uczestniczył w rajdach samochodowych. Wiedział kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć. To dawało mu większą pewność w rysowaniu. Nie wiem, nie próbowałem i raczej nie spróbuję. Mogłoby to się skończyć tak, że więcej nic nie narysowałbym. Biorąc pod uwagę to, że Starowieyski był mistrzem autokreacji i lubił koloryzować nie jestem pewien czy ta anegdota jest prawdziwa.
Franciszek Starowieyski, szkice, Sopocki Dom Aukcyjny
W treningu biegowym również ma miejsce przyspieszanie i zwalnianie. W trakcie biegów długodystansowych też dobrze wiedzieć kiedy zwolnić a kiedy dać z siebie wszystko. Ale czy to ma coś wspólnego z malarstwem?
Stoję przed białym prostokątem, mam pewien zamysł, prawie wszystko poukładane w mojej głowie, tylko przenieść to na płótno. Próbuję wyciszyć myśl, że może się nie udać. Jednak nadal jest ona obecna. Pierwsze uderzenie pędzlem, czy szpachtułką i „zaczynam biec”. Jest dobrze. Dam radę.
I tak samo mam na starcie półmaratonu. Zawsze jest niewiadoma, że na 21 kilometrach wszystko może się wydarzyć. Myślę, że biegający nawet znacznie dłuższe dystanse z doświadczenia wiedzą, że również na krótszych wszystko jest możliwe. I to co dobre i to co złe.
20 metrów do mety Półmaratonu w Zbąszyniu, 2019 rok.
Stanie, a właściwie chodzenie godzinami przed sztalugami jest wyczerpujące. Jednak pod względem fizycznym bieganie jest bardziej wymagające. Punkt wspólny: w jednym i drugim przypadku trzeba dobiec do mety. Różnica: w malarstwie nie mogę trenować, cały czas biegnę w zawodach. Ścigam się sam ze sobą. I jeszcze jedna różnica: kiedy stoję przed płótnem mogę zrobić przerwę na pomyślenie co dalej. Niekiedy trwa ona chwilę, a niekiedy miesiącami. Pracuję nad innymi obrazami, a tamten cicho w kącie czeka aż przyjdzie znowu jego kolej.
Na imprezach biegowych takie dłuższe przerwy są niemożliwe. Chociaż przyznam szczerze, że po pierwszej pętli na jednym z bardziej wymagających półmaratonów kusiła mnie ławeczka.
Mimo, że od sierpnia 2015 roku przebiegłem 47 półmaratonów, 30 „dziesiątek”, kilka biegów na 5 km, brałem udział w kilku triathlonowych sztafetach (tutaj jednak nie bieg lecz rower), dwa razy w duathlonie to każde kolejne zawody są niewiadomą. Jedynymi stałymi są start i meta. Między tymi punktami wszystko może się wydarzyć. Tak jak w czasie pracy: od startu przed białym płótnem do mety kiedy obraz jest skończony.
Thriathlon Kórnik, 2018 rok. Fot. fotosa.pl
Wszystko co w życiu robimy, czym się zajmujemy wpływa również na nas. Na naszą świadomość i postrzeganie świata. Bieganie również.
Sztuka i bieganie, malarstwo i bieganie. Zestawienie tak różnych dziedzin, nie jest aż tak bardzo niemożliwe jak wydawało się na początku pisania tego bloga. Jest jeszcze wiele w tym niewiadomych, ale pozostawię je do dalszych przemyśleń przed białym płótnem.
I znowu na start.
Kliknij tutaj aby przenieść się do spisu treści bloga
Copyright © Kazimierz Ratajczak